Jakim cudem sekta „Najwyższa prawda” miała dostęp do mojej osoby?
Czekam na odpowiedź.
ANTYKOMUNIZMEM
POWINIEN ZAJĄĆ SIĘ INTERPOL!!!
Jakim cudem sekta „Najwyższa prawda” miała dostęp do mojej osoby?
Czekam na odpowiedź.
Amerykanie sobie wymyślili podróż w czasie. Do czasów Stalina. Co prawda do czasów Stalina, ale widzianych oczami ich wyobraźni. Trzeba więc uwzględnić poprawkę, że obraz tamtych czasów jest z tego powodu wadliwy. Rozpalono tak wielką nienawiść do komuny z okresu po śmierci Stalina, jakby Stalin jeszcze żył. I oczywista poprawka: Stalin widziany oczami amerykańskiej wyobraźni. Pojawiły się w propagandzie takie określenia jak zbrodnie komuny czy okupacja sowiecka. I po dyskusji!
W jaki sposób Wojsko Polskie wyzwoliło nas od Sowietów?
Zombie w USA jest to zjawisko społeczne straszne, ale u nas w Polsce również istnieją zombie, choć nie za sprawą narkotyków jak w USA. U nas problem zombie nie jest zjawiskiem społecznym, lecz militarnym. Nasze władze państwowe udają, że problem nie istnieje. Udają nie z troski o naród polski, lecz własne stanowiska, układy i kasę. Sądzą, że jako dyspozycyjni wobec obcych sił zombie, mogą liczyć na stuprocentową pewność, że wyżej wymienionych korzyści osobistych nie utracą. Zgodnie z zasadą „kradnij i daj kraść innym” przymykają oczy na poczynania żywych trupów w niższych szeregach aparatu państwowego, a także w różnych — wszelkich — środowiskach naszego kraju, nie wyłączając lekarzy, dziennikarzy, a także zwykłych osób cywilnych i ich rodzin. Rodzinki żywych trupów w Polsce to zapewne ogromna frajda dla nieprzyjaciół Polski i Polaków. Cieszy ich występująca w skali całego państwa degradacja najmniejszej komórki społecznej, jaką jest rodzina. Składam niniejszym najserdeczniejsze podziękowania Stanom Zjednoczonym (i ich sojusznikom) za taką formę „niepodległości” Polski.
Lato 2009 r.
Jest godz. 7.40. Za oknem huczy i mnie obudziło. Już trzeci dzień wykonują anty-wilgociowe-uszczelnienie jednego z budynków na naszym osiedlu i stale coś huczy, tłucze się i warczy. Jestem niedospana, bo usnęłam dopiero około pierwszej, sąsiadka piętro nade mną krzątała się, a w ogródku pod oknami jakaś para doskonale się bawiła przy butelce czegoś tam.
Pięknie na polu, słoneczko, lipiec, pomiędzy huczeniem słychać radosny śpiew ptaszków. Znów będzie gorąco. Dziś mam w planie poprawić znajomemu pewien drobiazg w kodzie strony, kontynuować projektowanie mojego portfolio i zanieść do administracji mieszkaniowej wypełniony druk, który kazali wypełnić i przynieść albo przysłać. Zaniosę, szkoda kasy na znaczki.
Z dniem 31 czerwca wygasła moja renta. Zanim to nastąpiło odpowiednio wcześnie zadzwoniłam do mojej lekarki psychiatry. Powiedziała, że terminy ma na sierpień. Pojechałam więc do niej i poprosiłam o moją Kartę Choroby. Pół roku temu napisałam list i poprosiłam o przesłanie Karty do przychodni, którą sobie upatrzyłam, a która jest blisko mojego miejsca zamieszkania i gdzie znalazłam lekarza przyjmującego od razu, bez wyznaczania tych durnych terminów. Z Kartą zjawiłam się u nowego lekarza. Wypisał lek na schizofrenię, ale renty przedłużyć nie chciał, doradził zwrócić się o to do poprzedniej lekarki. Wystawił zaświadczenie dla niej stwierdzające u mnie chorobę urojeniową i wydał mi część Karty Choroby, tą prowadzoną w poprzedniej poradni. Znów zadzwoniłam do mojej byłej lekarki – kazała przyjechać. Kończyła pracę o trzynastej, a więc czasu było mało, musiałam się speszyć. Po drodze wstąpiłam na policję, aby mi pomogli w zabezpieczeniu dowodu. Chciałam, by zaświadczenie z diagnozą skserowali i poświadczyli wiarygodność, a następnie przechowali u siebie w dokumentacji, która powinna była istnieć od ubiegłego lata, kiedy po raz pierwszy zgłosiłam tam przestępstwo polegające na nie leczeniu mnie przez psychiatrów na moją nerwicę, a wystawianiu błędnej diagnozy. Policja odmówiła zabezpieczenia dowodu, ale za to zdecydowała się przyjąć ode mnie kolejne zgłoszenie tego samego przestępstwa. Do mojej byłej lekarki zdążyłam przed trzynastą, wystawiła mi zaświadczenie „zdolność do pracy”. Cudowne uzdrowienie schizofrenika… Uzyskałam więc tamtego dnia dwa zaświadczenia: jedno o chorobie urojeniowej i drugie o całkowitej zdolności do pracy.
Odpowiednio wcześnie, tj. 20-go czerwca, udałam się do Urzędu Pracy, aby się zarejestrować. Okazało się, że nie dokonam tej formalności zanim nie wygaśnie renta. I choć bym pękła, nie zapobiegnę temu fatum, brakowi środków na utrzymanie przez cały lipiec. Okres rozliczeniowy zaczyna się w tym Urzędzie każdego 10-go miesiąca, a wypłata jest z dołu, czyli pierwsza wypłata wypada w połowie sierpnia, okrojona o te dziesięć dni. Wychodzi więc tak, że kwota wynosząca ok. 60% miesięcznego zasiłku to mój dochód realny za dwa miesiące – lipiec i sierpień. Ma się ochotę kogoś zamordować.
Pierwszego lipca pojechałam do Urzędu około południa. Dowiedziałam się, że Urząd rejestruje w takim trybie, że są wydawane bloczki i trzeba być o ósmej rano. Gdy byłam poprzednio, nikt mi tego nie powiedział, a tylko urzędniczka obejrzała moje dokumenty i zwróciła uwagę, że brak w nich świadectwa ukończenia szkoły. Wróciłam do domu na piechotę, bo już nie miałam pieniędzy. Na następny dzień pożyczyłam na jeden bilet tramwajowy i znów pojechałam do Urzędu, tym razem ze świadectwem. Byłam punktualnie. Urzędniczka wydająca bloczki stwierdziła, że brak jest w moich papierach zaświadczenia o miejscu zameldowania. Na piechotę, w piekielnym upale, powędrowałam do Urzędu Miasta mojej dzielnicy, następnie na piechotę do Urzędu Pracy wróciłam. Bezrobotną zarejestrowaną stałam się o godzinie piętnastej.
Zwróciłam się do Opieki Społecznej, opiekunka, bardzo kochana młoda osoba, przyjęła moją prośbę o finansową pomoc i kazała przyjść za parę dni po decyzję. Po paru dniach dowiedziałam się, że Urząd Miasta Krakowa wstrzymał fundusze. Przez około dwa tygodnie niemal co dzień pytałam, czy „miasto” już fundusze przywróciło. Ostatecznie wypłatę niewielkiej kwoty wyznaczono na 21-go lipca, 80 zł, a na 24-go lipca niewiele ponad 230 zł. Czyli dochód mój lipcowy to ok. 310 zł. Pożyczyłam od znajomego 200 zł, głównie na prąd – mam oddać 31 lipca… Ciekawe, jak tego cudu dokonam?
Któregoś dnia poszłam na policję dowiedzieć się o losy mojego zgłoszenia w sprawie przestępstwa psychiatrów. Już wyekspediowano do prokuratury. W domu zredagowałam dwa pisma, pozbierałam dowody i poszłam do prokuratury. Pani prokurator dowody poleciła sekretarce skserować, uwierzytelnić – pisma i dowody za potwierdzeniem przyjęto. Po kilkunastu dniach przysłano mi pocztą „Postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia”. Zredagowałam zażalenie na postanowienie, zaniosłam do prokuratury na dziennik podawczy.
Napisałam wniosek o wszczęcie postępowania z powództwa cywilnego, o przyznanie mi odszkodowania od sąsiadów nade mną, za to, że od lutego przez cztery miesiące nie dało się spać z powodu nocnych hałasów wywoływanych pijaństwem i pracami remontowymi. Zawiozłam wniosek do sądu na ul. Przy Rondzie.
Dostałam wezwanie od policji w związku z tym, że którejś nocy prosiłam policję 997 o interwencję, gdy w/w sąsiedzi pewnej nocy nie dawali spać. Moje zgłoszenie znów znajdzie finał w Sądzie Grodzkim.
Napisałam pismo do Zarządu Budynków Komunalnych domagając się kontroli mieszkania piętro wyżej, bo jest to dawny strych z wadliwie przeprowadzoną adaptacją – brak jest izolacji akustycznej, życie z tego powodu jest dla nas piekłem, ponieważ obie z matką nagminnie jesteśmy niedospane. Był co prawda etap spokoju, który nastąpił po interwencji Telewizji Polskiej Program III – zła sława najwyraźniej powściągnęła sąsiadów. Potem pojechali na urlop, a wynajęli mieszkanie dwóm bardzo spokojnym, kulturalnym dziewczynom. Gdy te miłe dziewczyny wyprowadziły się, wtedy wprowadziła się nowa lokatorka, a ta ma zwyczaj krzątać się po nocach, co przez pozbawiony izolacji akustycznej sufit słychać tak dokładnie, jakby krzątała się tuż obok mnie. Tak więc koniec normalnego spania i konieczność dalszej walki.
Przyszło drogą pocztową powiadomienie o terminie rozprawy (31 lipca) w związku z moim zażaleniem, w sprawie dotyczącej psychiatrów. Zabrałam się za redagowanie mowy, którą albo odczytam, albo przekażę w formie pisma. Jeszcze nie skończyłam. Przerwał mi pracę nakaz eksmisji. Najpierw skrajna groza, potem bieganie do Opieki Społecznej, redagowanie uzasadnienia, wizyta u prawnika zatrudnionego w Opiece. Uff… Okazało się, że mama jako osoba ponad 75-letnia nie podlega eksmisji. Jakże miało do zadłużenia nie dojść, skoro mama dostaje w tej chwili emerytury nie całe 700 zł (po rewaloryzacjach wszelkich), a czynsz wynosi prawie 400 zł? I jakże ja miałam dokładać się do czynszu, skoro moja renta wynosiła 480 zł (po rewaloryzacjach wszelkich)? Oprócz czynszu jest do zapłacenia prąd, mój Internet, potrzeba na jedzenie, mama wydaje dużo na leki na kilka chorób, między innymi na serce po przebytym zawale.
Nocami w ogródku pod naszymi oknami odbywają się spotkania towarzyskie młodzieży, z definicji młodzież jest głośna, bardzo często także mają miejsce głośne balangi degeneratów. Trzeba czasem prosić o interwencję policję albo Straż Miejską. Tryb pracy tych instytucji jest taki, że sami nie chodzą nocami na patrole i nie sprawdzają, czy nic złego się nie dzieje, a tylko przybywają na konkretne wezwania obywateli. Dla obywatela może oznaczać to, że ile wezwań, tyle samo rozpraw w Grodzkim Sądzie i towarzyszących temu wezwań na policję, pod dwie do trzech przypadających na jedną rozprawę. Etat dla obywatela za darmo. Tak więc dzwonię czasami z powodu nocnych hałasów w ogródku, ale na rozprawę sądową już się nie dam nabrać.
Pierwsza publikacja -1 lipca 2021 08:26
Zdaniem rosyjskiego prezydenta, „sama Ukraina nie jest wrogiem”, a są nimi kraje Zachodu. — Nie chodzi o to, że pomagają naszemu wrogowi, ale są naszym wrogiem, rozwiązują swoje problemy rękami (Ukraińców — red.). — Tak było przez wieki i tak jest teraz — dodał.
onet.pl
A ja jeszcze dodam nie na temat, że gdyby Układ Warszawski wygasł zgodnie z zapowiedzią 26 kwietnia 1985 r., wówczas Stany Zjednoczone nie mogłyby się popisywać przed całym światem swoim zwycięstwem nad Sowietami. Może więc to przedłużenie UW o 20 lat nastąpiło z inspiracji USA?
Warto wiedzieć:
27.05.2022 – „Zachód wypowiedział Rosji totalną wojnę”. Szokujące wystąpienie Ławrowa
15.02.2023 – „Kres dominacji Zachodu”. Ławrow zdradza plany Rosji
W Polsce stosuje się ostrą broń przeciwko cywilom, nagminnie. Ale Stany Zjednoczone przyjmują prezydenta Dudę (i poprzednich prezydentów) z najwyższymi honorami, jak najlojalniejszy sojuszników, wspierając tym samym podwójne oblicze naszego kraju. Co to za broń? To jest tajemnica poliszynela. Polska w ogóle nie powinna zostać przyjęta do NATO i Unii Europejskiej! Ale… I tu występuje druga tajemnica poliszynela.
Moja matka została przez służby tajne wytresowana na terrorystkę. Gdy czegoś ode mnie potrzebuje, jest słodka jak miód. Trudzę się spełniając jej prośbę, a po piętnastu minutach rzyga jadem, bo potknęła się (jakimś cudem!) na moich upchniętych w kąciku przedpokoju pantoflach. Częstuje mnie cukierkiem lub zaczyna “koleżeńską” rozmowę, a po chwili z byle powodu przeobraża się w potwora. Nie przyjmuje żadnych argumentów — ona zawsze jest dobra, a ja zawsze jestem zła. Ciska się, wrzeszczy, miota obelgami.
Do terrorystów się strzela!
Ten kocioł rodzinny to ma być zemsta za Stalina? To przecież Zachód układał się ze Stalinem, a więc pretensje powinien Zachód mieć do siebie! Nie opłakiwaliście na Zachodzie narodów z tego powodu, że znalazły się pod dominacją Sowietów. Opłakiwaliście nasze sukcesy! Były Wam solą w oku! Do dziś wyniszczacie nas, aby ukryć fakt, że Blok Wschodni odnosił sukcesy. Wyniszczacie nas, aby zafałszować historię.
W mojej sprawie Zachód popełnił matematyczny błąd: PRL to nie to samo co armia Pol Pota, a ja nie jestem podobna do bojowników Wietkongu!
Fiasko dialogu Wschód-Zachód wynika z wady zachodniej mentalności czy z powodów ekonomicznych, jakimi kieruje się Zachód (pazerność)?
Zaglądam na strony internetowej prasy i w kółko piszą tam jedno i to samo na temat wydarzeń rozgrywających się na Ukrainie i związanych z Ukrainą. A cała ta eskalacja Wschód-Zachód zaczęła się jeszcze za czasów Gierka, w latach siedemdziesiątych. Zachód usiłuje ukryć fakt, że spieprzył antykomunizm od samego początku. Od samego początku Zachód wdrożył strategię, której sedno polegało na udawaniu, że Związek Radziecki jest agresywny i że wobec ludności krajów satelickich Układu Warszawskiego stosuje psychotroniczną, elektromagnetyczną broń. W latach właśnie siedemdziesiątych, posługując się sprzedawczykami po stronie Polski, blok zachodni rozpoczął w naszym kraju, początkowo ostrożnie, atak na osoby cywilne, stosując w/w broń. Jasna sprawa, że wobec pozostałych krajów satelickich UW zastosowano podobną taktykę. Teraz Zachód wygląda jak blok durni, ponieważ już od pewnego czasu sprawa się wysypała i teraz już wiemy, że atak falami nie był autorstwa Związku Radzieckiego, lecz Zachodu! Zachód po prostu pod pretekstem antykomunizmu zaatakował PRL, stosując między innymi wspomniany oręż, a wcale nie ze szlachetnych pobudek wyzwalania naszej ojczyzny. Takim sposobem Zachód zaatakował nie tylko PRL, lecz cały Układ Warszawski. Chyba nie trzeba dodawać, że Rosja (ZSRR) również stanowiła dla Zachodu cel i tak jest do dziś!