Jesteśmy uwięzieni pomiędzy dżumą a cholerą, nie ma wyjścia – bez przeprowadzenia resetu, bo zanim tu będzie dobrobyt, to na pewno wydarzy się reset. Mamy zbyt potężnych wrogów, szczególnie niebezpieczni są ci, którzy udają przyjaciół i jesteśmy wobec nich bezbronni, bo nie mamy własnego ośrodka władzy i myśli państwowej. Dobra zmiana próbowała, ale nie jest możliwe do przyjęcia oparcie zmiany systemowej tylko o połowę społeczeństwa, przy jednoczesnym wykluczeniu drugiej połowy i patrzeniu w przeszłość. To największy błąd historyczny pana Jarosława Kaczyńskiego, nie wiemy czy go nie dostrzega, czy woli go nie dostrzegać? Może nie jest w stanie myśleć wbrew schematom, które głosi jego własna propaganda? Jednakże stworzenie systemu, w którym służy się mniej więcej połowie społeczeństwa i do niej się odwołuje, to jest scenariusz podziału, prowadzący w końcu do wojny domowej, a nawet jeżeli nie, to do wewnętrznego gnicia i psucia się od środka. Wielu będzie się cieszyć, jeżeli gangrena wzajemnej nienawiści będzie nas toczyć. Szybko pojawią się tożsamości zastępcze, pozwalające Polakom, na coś bardziej perfidnego, niż słynna „emigracja wewnętrzna”, bo na zmianę tożsamości z narodowej lub chociaż zorientowanej państwowo, na inną.
Więcej na „Obserwator polityczny” – część I i część II
Bardzo interesujący artykuł w całości. Na zachętę wybrałam fragment z drugiej części, z uwagi na treści, które tu pogrubiłam. Po Okrągłym Stole od razu stało się widoczne wprowadzanie metody „dziel i rządź” – mimo, że „Solidarność” poparło całe społeczeństwo , zaczęto budować III RP od podziału władzy pod hasłem „Wasz prezydent, nasz premier” WIKIPEDIA. W następnych latach stopniowo ubożała część społeczeństwa. Dostrzegłam w tym podstępny zamiar. Ubożenie części społeczeństwa nie było to zwykłe ubożenie wynikające z trudności gospodarczych spowodowanych przekształceniami ustrojowymi. Wdrożono bowiem mechanizmy wcale nie gospodarcze, skutkiem których ludzie stawali się coraz biedniejsi. Zaistnienie nowej warstwy społecznej – nędzarzy – jakiej za komuny nie było, miało ogrywać rolę szantażu wobec pozostałej części społeczeństwa, a w szczególności wobec ludzi w służbach państwowych i wszelkich specjalnych. Nikt przecież nie chce zostać strącony z wygodnego stanowiska na margines, w środowisko potępieńców, gdzie bezrobocie i brak perspektyw, głód, nędza i zgrzytanie zębów.
W związku z przejściem z komunizmu na kapitalizm, wprowadzono system zabezpieczenia społecznego na wypadek bezrobocia, czyli zasiłki dla bezrobotnych. Po krótkim czasie władza państwowa ustaliła, że zasiłek taki należy się wyłącznie przez pół roku. Uznałam, że to niewyobrażąlna groza, bo jakże można skazywać ludzi na całkowity brak środków utrzymania! Przecież to nie ludzi wina, że brakuje pracy! Potem się okazało, że osobom bez prawa do zasiłu dla bezrobotnych należy się zasiłek z MOPS-u. Nie mogłam pojąć, jaka to różnica dla budżetu państwa, w którym okienku pobieram zasiłek: czy w Urzędzie Pracy, czy w Opiece Społecznej. Była różnica – okazało się. Polegała na zdegradowaniu obywatela ze statusu bezrobotnego do statusu żebraka.
Gdy znalazłam się na bezrobociu, bo naszą dużą firmę zlikwidowano, przez pierwsze miesiące staliśmy po zasiłek w Urzędzie Pracy stłoczeni ciasno jak śledzie w beczce. Stali ludzie w różnym wieku, wśród nas matki z dziećmi, nawet i z niemowlętami. Było duszno, kolejka do okienek zawijała się jak ślimak, a działały tylko okienka dwa, mimo, że było ich cztery czy nawet pięć. Czy nie można było otworzyć wszystkich okienek? Gdy po sześciu miesiącach straciłam prawo do zasiłku dla bezrobotnych, zaczęłam strać się o zasiłek w Opiece Społecznej. Miesiąc w miesiąc musiałam przejść poniżającą procedurę, polegającą na składaniu przed pracownikiem MOPS-u zeznań na temat mojego stanu materialnego i rodzinnego. Ile mam dzieci, ilu członków liczy moja rodzina, ile poszczególni członkowie rodziny zarabiają, czy ja albo członkowie mojej rodziny posiadają jakieś zasoby materialne. Czy jestem zdrowa, czy w rodzinie panuje jakaś patologia. Wywiad odbywał się w miejscu mojego zamieszkania, opiekunka musiała bowiem naocznie sprawdzić sytuację. Prawda, że jest różnica między statusem bezrobotnego, a petenta Opieki Społecznej? Dla ludzi, którzy za komuny czuli się jak obywatele, nagłe sprowadzenie ich do poziomu bydła, było ogromnym szokiem.
A tu skutki głodowego zasiłku, „Bieda jest droga”
Do MOPS-u po zasiłek przychodzili także różnego rodzaju degeneraci, głównie alkoholicy, którzy prosto po otrzymaniu zasiłku wędrowali do sklepu monopolowego. Pamiętam, jak kiedyś na sali, gdzie wydawano obiady dla najuboższych, kompletnie spita baba niosąc talerz ze swoją zupką wywaliła się tuż pod ladą. Potem ktoś mi opowiedział, że mieszka w domu z dwoma facetami, że stale są tam bójki, a wcześniej odsiedziała wyrok w więzieniu, bo podobno zabiła własnego męża. Tak oto wyglądała moja nowa warstwa społeczna, do której zepchnięto mnie po utracie prawa do zasiłku dla bezrobotnych
Po pewnym czasie „dobra” władza wprowadziła zmianę, skutkiem której pieniądze nie są już i aż do dziś wypłacane podopiecznym do rąk, lecz przekazywane bezpośrednio a to na gaz, a to na prąd lub/i na czynsz. Ubezwłasnowolnienie…