To nie jest aluzja do Niemiec, absolutnie nie. Chcę tylko przypomnieć niektórym system wartości, bo najwyraźniej zapomnieli:
Tag: Polska
Jednoznaczna prawda
Sprawa wygląda tak, że sobie tajne służby zachodnie przywłaszczyły mój rodzinny dom (mieszkanie).

Zbrodnia i kasa
Ginie jedna komorniczka, po to, żeby druga komorniczka potulnie wykonała tajne zlecenie. Czy mi się zdaje, czy widziałam na jej twarzy przejaw dowartościowania tym tragicznym faktem? Oj, to już najwyższa sfera, dokąd da się awansować — sfera, gdzie bezkarnie popełniane są zabójstwa. Wróżę tej pani zawrotną karierę i zawrotne zarobki za współudział w płatnych zabójstwach. Psychika tej pani już została wprowadzona na drogę zwyrodnialstwa.
Dobre przestępstwo
Jeżeli w tym kraju nie ma gdzie zgłosić oczywistego przestępstwa, to znaczy, że nie ma państwa. Ktoś może powie, że przetrzymywanie danego przestępstwa jest z jakichś względów konieczne? A ja zapytam, czy utrzymywanie danego przestępstwa ma pomóc Polsce w obronie Ukrainy? Czy w ogóle przyzwolenie na to, by proceder przestępczy trwał, może służyć jakieś korzyści dla kraju?
Co byście nie wymyślili przeciwko mnie, to i tak Wasza obecność w moim domu jest przestępstwem. A za moje zgłoszenia przestępstwa spodziewałam się raczej pochwał od władz, a nie wyrazów potępienia.
Mój list do wybranych jednostek Wojska Polskiego w Krakowie, rok 2018. Nadal czekam na odpowiedź.
Kraków, 27 listopada 2018 r.
Zwracam się z prośbą o umożliwienie mi rozmowy z dowódcą operacji wojskowej, odbywającej się wobec mojej osoby. Operacja ta zaczęła się jesienią 2016 roku. Spowodowała wielkie moje straty finansowe, a także zdrowotne. Poza tym zburzyła moje życie osobiste. Do momentu rozpoczęcia tej operacji pracowałam w swojej jednoosobowej firmie kodstudio.com i w ten sposób zarabiałam na utrzymanie swoje
i mojej matki. W ramach mojej firmy wykonywałam internetowe strony. Nie były to wielkie zarobki, ale wystarczały na skromne utrzymanie bez długów i zaległości
w opłatach. Pracowałam w ten sposób osiem lat aż do momentu rozpoczęcia wspomnianej wojskowej operacji.
Od samego początku miałam świadomość, że operacja jest nielegalna. Nie byłam nigdy współpracownikiem Wojska Polskiego, a więc działania wojska wobec mnie, osoby cywilnej, na pewno należy uznać za nielegalne. Przy stanowisku, że działania te są nielegalne, upierałam się od samego początku, dając temu wyraz w licznych moich pismach do władz najwyższych państwowych, następujących urzędów: prezydent, premier, ABW, MON. Poza tym pisałam też do SKW-Kraków.
Od samego początku operacji miałam też świadomość, że naraża mnie ona na wspomniane powyżej straty, czyli finansowe, zdrowotne i osobiste-rodzinne. Temu również dawałam wyraz w swoich pismach do wymienionych tu urzędów. Wyraźnie
i jednoznacznie napisałam w tych pismach, że działania wojskowe uniemożliwiają mi pracę w mojej firmie i że całkowicie musiałam pracę tą przerwać. Pisałam też, że uniemożliwianie mi pracy przez wojsko jest dla mnie tragedią, bo straciłam w ten sposób ważne źródło utrzymania, a nie tylko dla mnie, lecz także dla mojej matki. Od czterech lat mam emeryturę, bardzo małą, mama też ma emeryturę bardzo małą. Praca w mojej firmie kodstudio.com ratowała nas obie przed kompletną nędzą.
Odpowiedzi od wymienionych tu urzędów nie spowodowały powstrzymania operacji. Były krótkie i nie udzielały mi absolutnie żadnych informacji wyjaśniających, jakie są powody operacji wojska wobec mojej osoby. Doszłam więc do wniosku, że operacja jest ściśle tajna. Zaczęłam snuć przypuszczenia na temat powodów operacji. Niezależnie od tego, jakie by nie istniały powody operacji, wciąż formalnie uznawałam i nadal uznaję ją za nielegalną wobec mnie. Za nielegalną
i wyniszczającą.
Snując w myślach przypuszczenia na temat powodów operacji wojska wobec mnie, dochodziłam do różnych wniosków. Ale żaden z tych wniosków nie usprawiedliwiał faktu, że operacja ma charakter i nielegalny, i wyniszczający.
Jednym z powodów operacji mogły być – co wydało mi się najbardziej prawdopodobne – wydarzenia z przeszłości. W wydarzeniach tych też byłam obiektem działań tajnych, również nielegalnych i również wyniszczających. Wyniszczających mnie i moją rodzinę. Początki ciągu tych wydarzeń sięgają czasów jeszcze trwania Układu Warszawskiego. Ciąg tych wydarzeń mógłby uzasadniać podjęcie przez wojsko operacji w jesieni 2016 roku. To jednak też nie usprawiedliwia faktu, że operacja aktualna ma charakter i nielegalny, i wyniszczający. Do niektórych moich pism z ostatnich dwóch lat, kierowanych do państwowych urzędów, dołączyłam kopie moich pism też do państwowych urzędów, sprzed roku 2010, opisujących najdrastyczniejsze skutki tamtych tajnych działań wobec mnie i mojej rodziny. Te kopie dały państwowym urzędom możliwość przeanalizowania zdarzeń przeszłości.
Rozumowałam tak, że jeśli aktualna operacja ma związek z tamtymi wydarzeniami sprzed 2010 r., to daje mi ona pewną nadzieję na wyjaśnienie tych wydarzeń. Wszystkie były względem mnie i rodziny ewidentnym, bandyckim atakiem, który
w efekcie doprowadził nas do ruiny. To wskutek tych działań ja i matka mamy tak niskie emerytury. To wskutek tych działań musiałam ciężko pracować przez osiem lat, byśmy obie mogły wydobyć się z dna i zacząć żyć w ludzkich warunkach. Pracowałam naprawdę ciężko, całymi dniami. Nie istniały dla mnie niedziele ani święta. Wolne miałam tylko wtedy, gdy była luka w zleceniach. Przed 2010 rokiem aparat państwowy kompletnie nie zainteresował się moimi tragicznymi relacjami. Wielką więc ulgą byłoby dla mnie, gdyby aktualna operacja doprowadziła do ujawnienia faktów przeszłości, a państwo polskie naprawiło wyrządzone nam krzywdy. Jednak uciążliwość tajnych działań wojska od roku 2016 i brak pieniędzy wciąż przemawiał raczej za tym, że wojsko działa nie w moim interesie, lecz przeciw. Ponadto nieludzka uciążliwość działań i brak pieniędzy nie ułatwiał mojej współpracy z wojskiem, lecz utrudniał, a właściwie prawie uniemożliwiał. Jaki więc sens ma taka współpraca? Do czego prowadzi? Do czego doprowadziła? Mnie doprowadziła do katastrofy finansowej. Skończyły mi się wszelkie możliwości pożyczania. Przez osiem lat do jesieni 2016 r. dźwigałam się z ruiny (nie po raz pierwszy zresztą),
a przed dwu laty zaczął się proces spychana mnie w ruinę znów! Przez dwa lata pożyczałam pieniądze w parabankach. Pożyczałam w jednym miejscu, by oddać
w drugim miejscu, płacąc horrendalne procenty. Koszty pożyczek wciąż rosły i rosły. Wierzyciele grożą nachodzeniem mnie w miejscu zamieszkania, zrobiło się niebezpiecznie. A równocześnie przez cały ten czas istniały i istnieją rzeczywiste problemy, a w związku z nimi moja pomoc wojsku – na co wiele wskazywało – była faktycznie przydatna. Moje stanowisko współpracy to kąt w małej kuchni, gdzie za plecami krząta się bardzo wiekowa moja mama. W kuchni, którą na noc po przestawieniu różnych sprzętów zamieniam w moją sypialnię. Kuchnia – mam wrażenie – stała się tajną bazą Wojska Polskiego. Nędza, kąt pod kaloryferem, gangsterzy wierzycieli u drzwi – z jakiej epoki taki standard?
Rozumiem, że w wojsku zachodzi czasem konieczność prowokacji. Małych, wielkich, a czasem – jak historia pokazuje – gigantycznych. Jednak prowokacje muszą odbywać się według pewnych reguł. Podstawową regułą jest nie wyniszczać własnego wojska, sojuszników i współpracowników. Atakuje się i ewentualnie wyniszcza wroga.
Pism do państwowych urzędów począwszy od jesieni 2016 roku wysłałam wiele. Wysyłałam je sukcesywnie co jakiś czas, przypominając każdorazowo, w jak ciężkiej sytuacji materialnej i niematerialnej postawiły mnie aktualne działania tajnego wojska. Odpowiedzi lub ich brak świadczyły ewidentnie, że sprawa jest ściśle tajna. A co najważniejsze, wciąż nie otrzymywałam odpowiedzi, w jaki sposób mogę uzyskać pomoc wojska lub rządu, w związku z prowadzoną przez wojsko operacją wobec mnie. Nie wiem tego do chwili obecnej. W ostatnim czasie szukałam możliwości kontaktu z dowódcą operacji zwracając się do Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Krakowie, Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Krakowie
i Regionalnego Ośrodka Dowodzenia i Naprowadzania w Balicach. Zwracałam się pocztą elektroniczną, ale moje wiadomości e-mail nie docierały do adresatów. Telefonowałam i w ten sposób dowiedziałam się, że moje e-maile nie dotarły. W tych rozmowach telefonicznych nie uzyskałam żadnych wskazówek, jak mogłabym skontaktować się z dowódcą operacji ani w jaki inny sposób mogłabym dochodzić swoich praw i co najmniej zwrotu poniesionych kosztów. To już całkowicie utwierdziło mnie w przekonaniu, że działa absolutny mur tajności w tej sprawie.
Ponieważ nie wiem, w jakiej siedzibie pracuje dowódca tajnej wojskowej operacji prowadzonej wobec mojej osoby, list ten wysyłam do wybranych jednostek Wojska Polskiego w Krakowie.
Z poważaniem:
Chrzanię taką ojczyznę
Ten kraj jest do kitu rządzony. Z wierzchu jako tako, a gdy zajrzeć w głąb – istna stajniach Augiasza! Człowiek powinien w swoim kraju czuć się pewnie. Powinien mieć zapewnione miejsce zamieszkania i środki na utrzymanie. Nie przekonuje mnie teoria, według której kapitalizm musi być rodzajem ringu, na którym każdy walczy sam o warunki do istnienia. Mieszkanie i środki na utrzymanie to warunki, bez których człowiek nie jest w stanie istnieć. Człowiek to nie tylko obywatel kapitalistycznego kraju, to także obywatel swojej OJCZYZNY.
Media co dzień relacjonują różne tragedie ludzi, którzy parają się z problemami powstałymi z winy rządzących — krajem czy regionami. Ten kraj to jest padół łez, a nie ojczyzna. Tu nawet porządnego kontrwywiadu nie ma, który by chronił nas przed zewnętrzną agresją (nie wschodnią mam na myśli — dla jasności).
Prześladowanie to przestępstwo
Pamiętam, że ktoś powiedział, że prześladowanie to przestępstwo. Powiedział w czasie chyba tuż przed obradami Okrągłego Stołu, może w trakcie obrad, może zaraz po — dokładnie nie pamiętam. Teraz Internet jest wysprzątany i tego prawa nie ma. Są tylko tematy związane z prześladowaniem typu mobbing itp.
To jest istotne, że prześladowanie to przestępstwo, ponieważ daje osobie prześladowanej drogę prawną do samoobrony. Czy to prawo w Kodeksie Karnym, które istniało za komuny, jeszcze istnieje? A może zniknęło tak samo jak z Internetu?
Nam, zwykłym ludziom, mówiliście o antykomunizmie, a to był rozbój
Zniszczyliście mój dom rodzinny, zniszczyliście Kambodżę. Przywłaszczyliście sobie dom rodzinny mój i moich rodziców i przerobiliście na Waszą bazę. Od końca lat siedemdziesiątych, to już nie jest dom, lecz Wasza tajna baza. Usiłuję odtworzyć rodzinny dom, ale mi to aż do teraz uniemożliwiacie. Jak ja mam teraz wyjaśnić swojej rodzinie blisko pół wieczny okres agresji przeciwko mnie, ale też — czego nie rozumieją — przeciwko nim? Udał Wam się antykomunizm? Ja zostałam pogrążona, a Wam udał się antykomunizm? I koniec, tak? Jedna meduza więcej, jedna mniej, co to za różnica, nieprawdaż? Dla tej Operacji „jesień 2016” nawet nie postaraliście się o dobry pretekst: na żywca, głównie falami i drogą fal dążyliście do tego, co jest teraz — nędza i obrabowanie z własności, którą stanowiło mieszkanie. Bo ta cała procedura komornicza jest formą rabunku. Pieniądze, które pożyczałam od parabanków, przeznaczałam na podstawowe potrzeby bytowe. Wiedzieliście z góry, że bijąc mnie falami, urządzając non-stop rozmaite sesje w mojej głowie i ciele przerwiecie mi moją pracę zarobkową. Wiedzieliście z góry, że to zmusi mnie do zaciągania pożyczek na podstawowe potrzeby bytowe.
Już się raz z Waszych łap wydobyłam, samodzielnie, przeogromnym, heroicznym trudem. I przyszliście zabrać mi i to… Tu nie było nic Waszego!!
Ukradłeś? Oddaj! I przestań zwykły rozbój, zwykłą kradzież ubierać w szaty antykomunizmu czy innego jakiegoś wyższego celu! A przy okazji tematu antykomunizmu: antykomunizm, Szanowni Państwo, to była do dupy impreza. Autorzy tej „reorganizacji” świata wychodzili z założenia, że są wyższym gatunkiem homo sapiens, niż my, społeczeństwa Bloku Wschodniego. I domagają się od nas wiecznego pokłonu dla ich marszu tryumfalnego przemierzającego krainy dawniej komunistyczne: na kolana, hołota! Do skończenia świata całujmy ich po dupie za to, że ONI nam zorganizowali antykomunizm! Otóż ja nie jestem Wam wdzięczna za zorganizowanie nam, Polakom, antykomunizmu! To był rozbój, a nie antykomunizm! A jeszcze prawda jest i taka, że zawsze Zachód czegoś potrzebuje ode mnie, a nie ja od Zachodu — od czasów „Solidarności” po dziś. Nie mercedesa, tylko rower, i nie kupił sobie, tylko mu ukradli.
Wracając do sprawy egzekucji komorniczej, zaznaczam, że na prawnika mnie nie stać. Nie wiem, jakie przysługują mi prawa w trakcie takiej egzekucji. Gdzie i jak mogę się starać o jakiekolwiek inne lokum. A zresztą i tak, na skutek non-stop osłabiania mojego organizmu falami nie mam siły włóczyć się po kancelariach prawniczych, szukać jakichś doradców-cudotwórców-oszustów. A Wam niedługo braknie na F-16, tyle pochłania kosztów ta Operacja. Osłabiając mój organizm falami, wiedzieliście z góry, że to proces bezpowrotny, niezależny więc od mojego nastawienia względem Was. Wyrok bezwzględny.
MY HOUSE IS MY CASTLE – taka była obietnica standardów zachodnich. Prawo własności miało być święte, miało być atrybutem kapitalizmu. A tymczasem służby przywłaszczyły sobie mój dom jak hitlerowcy w czasie II Wojny Światowej. W tym służby obce, oczywiście. I wygrywają sobie te swoje gry na naszej rodzinie jak na fortepianie, bez najmniejszego śladu obietnicy gratyfikacji. Czy to już ostatnia z gier — wyrzucanie z mieszkania matki (90 lat) spędziła tu 70 lat i mnie (70 lat) spędziłam tu 70 lat (z przerwą na małżeństwo)?
Pytanie: po co rozpoczęła się Operacja „jesień 2016”? To mi przypomina rok 1982, kiedy przysłano mi do domu SB, mimo że od pół roku już nie prowadziłam działalności w ramach „S” i KPN. Zarówno Operacja, jak i wizyta SB nastąpiły bez powodu z mojej strony.
Polska powinna wypracować rozwiązania dla tej sprawy, a nie podążać jak barany za wskazówkami Zachodu — NATO, USA, GB, Francji i diabli wiedzą czyimi jeszcze! Ale czy jest jeszcze sens tak apelować, skoro polskie służby już się przyzwyczaiły, że w Polsce muszą być ofiary takie jak na przykład ks. Popiełuszko czy wielu innych? Z tą uwagą, że dziś ks. Popiełuszkę mordowalibyście Wy, bez zmrużenia oka. Polskie służby stały się nowoczesne bardzo… Z kolei jakieś wyspecjalizowane służby posiadły umiejętności zarówno psychiczne jak i techniczne (w obu znaczeniach), jakich nie powstydziliby się oprawcy z SS. Po co Polsce takie służby??!! A gdy zgłasza się do premiera taki fakt, pan premier omc. szanowny udaje, że takiego zgłoszenia nie otrzymał. Zupełnie jak przed katastrofą w Smoleńsku. Zanim nastąpiła, też władze najwyższe Polski udawały, że nie otrzymały zgłoszenia faktu stosowania w kraju bestialskich praktyk. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz — ciśnie się na usta. Takie same gorące podziękowania za ten rozlew krwi należy złożyć kontrwywiadowi na Montelupich — też udawali, że zgłoszeń wielokrotnych nie otrzymali. Nie można było tej katastrofie zapobiec? Można było, ale nikt nie chciał.
Przede wszystkim wbijcie sobie do głowy, że Zachód nas traktuje jak kraj podbity, a nie sojusznika. Oficjalnie politycy zachodni mówią o sojuszu, ale to kłamstwo.

Oświadczenie w sprawie kosztów za Operację państwową „jesień 2016”
Proszę o zwrot kosztów oraz należne wynagrodzenie za operację państwową, która zaczęła się jesienią 2016 roku i trwa nadal. Proszę o powstrzymanie procedury komorniczej, która prowadzi do wyrzucenia mnie z mieszkania w najbliższych dniach. Mieszkanie powinno być moje w dalszym ciągu. Zadłużenie, którego skutkiem jest wspomniana egzekucja komornicza, jest rezultatem w/w operacji.
Inspiracja dla moich prześladowców?
Spinalonga – wyspa żywych trupów. Jak wyglądało życie w greckiej kolonii trędowatych?
Nad wejściem do tunelu, którym na Spinalongę przybywali chorzy na trąd, znalazł się cytat z „Boskiej komedii” Dantego: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie”. Słowa renesansowego poety świetnie opisywały to, co czekało pensjonariuszy kolonii na początku XXi w. Greckie władze skazały ich na izolację w skrajnie nieprzyjaznych warunkach i na łaskę darczyńców. /…/
Władze wybrały Spinalongę na siedzibę kolonii dlatego, że była jednocześnie dość oddalona i łatwo dostępna dla statków, które miały dostarczać chorym żywność, wodę oraz lekarstwa.
Nowym mieszkańcom pozwolono zajmować puste domostwa, ponieważ absolutnie niczego dla nich nie zbudowano. Nielicznym szczęściarzom udało się nabyć niewymagające remontów siedziby Turków, reszta musiała zasiedlić ruiny. Tymczasem natychmiast po zdiagnozowaniu trądu chorym zajmowano nieruchomości i aktywa finansowe, a ich nazwiska wymazywano z rejestrów. Trędowaci po dotarciu na wyspę mieli status osób, które oficjalnie nie istniały.
Co więcej, w żywność musieli ich zaopatrywać członkowie rodzin, ponieważ wynajęte przez władze statki z zaopatrzeniem odbywały rejsy na Spinalongę bardzo sporadyczne. Chorym brakowało praktycznie wszystkiego. W tych okolicznościach trudno było się dziwić, że uważali się co najmniej za skrajnie zaniedbanych i zapomnianych. Radzili sobie, jak umieli, opierając się na pomocy outsiderów różnej prowieniencji.
medonet.pl
Fatum
Przeobrzydliwe świnie zarządziły moim losem. Upatrzyły mnie sobie z racji mojej atrakcyjnej aparycji, gdy byłam młoda, u progu dorosłego życia, gdy całe życie było przede mną. Upatrzyli sobie po to, żeby realizować bestialski wobec mnie plan. Z góry wiedzieli, że szykują mi piekło. Po to przysłali mi do domu SB, żeby stworzyć sobie możliwość manipulacji i intryg. Przysłali, mimo że od pół roku nie prowadziłam działalności w „S” i KPN. Po co SB miałoby robić przeszukanie u kogoś, kto dostosował się do wymogów stanu wojennego i od pół roku już nie działa?
I jak wygląda dziś moja sytuacja? Tragicznie. To jest dzieło służb, kroczek po kroczku. Bardzo dawno temu ktoś sobie mnie upatrzył, może już ten człowiek bądź ci ludzie nie pracują już, z racji wieku, a może nawet nie żyją. Lecz są kontynuatorzy, wiernie realizujący plan swoich poprzedników. I widzicie, jakie to szczęście znaleźć się w zainteresowaniu służb zachodnich?
Nie dlatego mam kłopoty po dziś dzień, że popełniam coś złego wobec bloku zachodniego, nie wyłączając Polski. Kłopoty mam dlatego, bo taki był plan. A Zachód planom swoim jest wierny. Ostentacyjnie i demonstracyjnie. Wzięli mnie w swoje łapy jak papieża, Jana Pawła II, i nie popuszczą! Nawet gdy potrzebuję usługi dentysty, też mam z tym kłopoty — bo obsługa gabinetu dentystycznego mnie „bije”.
Ciekawa jestem, czy na Zachodzie zawsze panował taki reżim? Dla mnie ten reżim to nowość, jestem do czegoś takiego nie przyzwyczajona, nie jestem w stanie w takim systemie nauczyć się żyć.