NARÓD AMERYKAŃSKI POCZUŁ SWOJĄ SIŁĘ.



We the People

ANTYKOMUNIZMEM
POWINIEN ZAJĄĆ SIĘ INTERPOL!!!
Gdzie jest błąd w logice:
czyja operacja ten płaci?
Co komu do jemu,
a jemu do komu,
Ty giździe pieroński,
jo jest w swoim domu.
Zapiski z frontu na żywo
NARÓD AMERYKAŃSKI POCZUŁ SWOJĄ SIŁĘ.
Przy śniadaniu, między bułką a kakao, postanowiłam jednak to napisać. Może jak napiszę, to mi ulży. Przecież na świecie nigdy i nigdzie nie było komunizmu!! Zasadą komunizmu jest „każdemu według potrzeb”, a zasadą socjalizmu jest „każdemu według pracy”. Nigdy i nigdzie na świecie nie funkcjonowało „każdemu według potrzeb”. Funkcjonowało natomiast „każdemu według pracy”.
Mało tego. W Układzie Warszawskim każde państwo było inne, przykładowo inny był PRL, inna Rumunia, inna Jugosławia itp. Ale obecne i następne pokolenia będą miały wyobrażenie o państwach Układu Warszawskiego na podstawie istniejącego skansenu państwa rzekomo komunistycznego, jakim jest Korea Północna.
Mocny, psychologiczny film. Już od początku zachowanie dyrygenta, a zarazem nauczyciela muzyki, wobec zespołu muzyków-uczniów sprawiło na mnie wrażenie, że jest psychopatą. Oczywiste jest, że psychopaci są okrutni i pozbawieni uczuć, dlatego z góry przewidziałam, że film będzie drastyczny, a dramaturgia mocna, zwłaszcza że film jest produkcji USA. Psychopaci idealnie nadają się na tego typu filmy – nic niezwykłego. A jednak film nie okazał się taki prozaiczny, ponieważ główną jego osią nie był psychopatyczny muzyk, lecz niszcząca filozofia perfekcji typowa dla Stanów Zjednoczonych. Młody uczeń muzyki został postawiony przed wyborem: ulec jej, czy nie.
Film mnie zszokował. Ta sama niszcząca filozofia perfekcji motywuje nie tylko amerykańskich muzyków, wielkich i nadludzko ambitnych, ale też polityków i strategów, czego skutki odczuwa cały świat.
Czytam każdego dnia, że koniec bliski – zginą gatunki zwierząt, w końcu zginiemy i my, a nasza planeta pozostanie zdewastowana i już nie taka przepiękna. Sytuacja jest taka, jakby napadli nas kosmici. Widziałam wiele kasowych filmów, poświęconych tematowi inwazji kosmitów, autorstwa przemysłu rozrywkowego Hollywood. I te kasowe i rozrywkowe filmy ukazując tragedię zaatakowanej ludzkości, jednocześnie podsuwają rozwiązania, których sedno polega na tym, że ludzkość świata musi się zjednoczyć, od Moskwy po Waszyngton.
Słucham w telewizji przechwałek polskiego rządu o oszałamiających postępach polskiej gospodarki, której wskaźnik PKB z roku na rok rośnie w zawrotnym tempie, a jednocześnie tu w moim szarym życiu z miesiąca na miesiąc rośnie mi wskaźnik pożyczania pieniędzy na podstawowe potrzeby. Chcąc realizować szczytny ideał Unii Europejskiej, polegający na swobodzie przemieszczania się, zastanawiam się, skąd wziąć na bilet tramwajowy, by z Nowej Huty pojechać do Krakowa, a potem do domu z powrotem.
Wskaźnik rozwoju według ideologii Rzeczypospolitej Polskiej zależny jest od PKB, podczas gdy w krajach nowoczesnych takich jak Bhutan, Vanuatu, Kolumbia, Kostaryka, Dominika czy Panama stosuje się wskaźniki rozwoju inne, np. Gross National Happiness (GNH), Happy Planet Index (HPI) czy Human Development Index (HDI). O pierwszym z wymienionych tu krajów, Bhutan, można przeczytać w artykule pt. „Kraje, w których panuje szczęście. Krótki przewodnik po alternatywnych wskaźnikach rozwoju”. Dowiadujemy się między innymi, że:
Koncepcja rozwoju Bhutanu polega na dążeniu do osiągnięcia równości społecznej i wzrostu poczucia życiowej satysfakcji wśród obywateli, a nie na wzroście gospodarczym. Edukacja jest tutaj darmowa, tak samo jak opieka zdrowotna oraz prąd dostarczany mieszkańcom wsi. Zakazany jest rozwój gospodarczy kosztem zasobów naturalnych i miejscowej kultury – np. eksport drewna. Konstytucja narzuca stopień zalesienia kraju (na poziomie minimum 60 procent). Subwencjonowane są elektryczne samochody i żarówki LED. Palenie jest zabronione ustawowo. By kultywować miejscowe rzemiosło artystyczne i sztukę, stworzono Szkołę Sztuk Tradycyjnych; można budować wyłącznie tradycyjne domy.
W Bhutanie ponad 95% ludzi deklaruje ze czują się szczęśliwi. Kraj mieści się w ósemce najszczęśliwszych państw świata. Jednocześnie w rankingach mierzących poziom PKB na głowę Bhutan plasuje się w okolicach 110. miejsca.
Zainspirował mnie amerykański film „Gunman Odkupienie” do zainteresowania się tematem stanu bogactw naturalnych na naszym globie. Znalazłam świetny i bardzo ważny artykuł „O surowcach”, na portalu igo.org.pl. Cały artykuł jest nadzwyczaj wartościowy, a tutaj przytoczę jego króciutki fragment – pogląd ugandyjskiego aktywisty i polityka, Yash Tandon.
Yash Tandon, ugandyjski aktywista i polityk podkreślał z kolei, że rozwój nie może być ani zdefiniowany ani narzucony z zewnątrz przez obce podmioty, jak rządy innych krajów czy korporacje. Jego zdaniem, jeśli jakiś kraj się rozwija, to znaczy że jego obywatelki i obywatele zwiększają swoje możliwości podejmowania samodzielnych decyzji oraz działania, poszerzają swoją niezależność. Tym samym zwiększa się ich własna odpowiedzialność za siebie samych. Ta definicja jest szczególnie istotna w kontekście naszego głównego tematu czyli surowców. Tandon zwracał bowiem uwagę, że kraj, który się rozwija musi mieć możliwość samodzielnego podejmowania decyzji dotyczących tego, w jaki sposób chce dysponować swoimi zasobami i jak kształtować swoją gospodarkę, a decyzje te muszą zapadać w sposób demokratyczny. Tymczasem, jak pokazują liczne przykłady dotyczące wydobycia surowców, bardzo często kraje rozwinięte siłą narzucają innym krajom model gospodarczy, w którym są one zmuszane do udostępniania swoich zasobów zagranicznym korporacjom z pominięciem głosu lokalnych społeczności oraz rzetelnego rachunku zysków i strat. Dotyczy to przede wszystkim krajów globalnego Południa, ale nie tylko, co udowadnia przykład Rumunii zamieszczony na naszej mapie. Krajom tym wmawia się przy tym, że taka polityka zorientowana na przyciągnięcie jak największej ilości inwestycji zagranicznych, prowadzi do ich rozwoju i dobrobytu. Tymczasem powoduje ona uzależnienie tych państw i społeczeństw od silniejszych graczy, zatem zamiast poszerzać, zmniejsza ich samodzielność i niezależność.
NIESTETY LINKI W TYM WPISIE JUŻ PRZESTAŁY BYĆ AKTUALNE 🙁
Jest trzecia rano, nie zmrużyłam oka. Cały czas słyszę szum podobny do odgłosu starego kineskopu i odczuwam lekkie drżenie całego ciała, zupełnie jakby ktoś podłączył mnie do słabego natężenia prądu. Umysł nienaturalnie pobudzony, organy wewnętrzne też. Nie da się spać. Jest to jedna z bardzo wielu metod uniemożliwienia człowiekowi snu. Służby polskie biją w ten sposób polskie społeczeństwo. Daleko im do Czerwonych Khmerów? Są na dobrej drodze. Polska obronność walczy z wrogiem – z polskim społeczeństwem. Zakładam bowiem, że nie tylko ja jestem obiektem takich praktyk. Ciekawa jestem, ile kosztuje krajowy budżet taka jedna noc.
Przewinęło się w świecie kilka przykrych dla Polaków określeń o obozach hitlerowskich w czasie II Wojny Światowej, na przykład: „polskie obozy zagłady”, „Polska odpowiada za powstanie na jej ziemiach obozów zagłady”. Myślę, że te określenia mają związek z praktykami takimi jak wyżej opisana i innymi tego rodzaju. Ale nasza kadra dowódcza udaje, że to tylko deszcz pada, a Polska jest – jak mówi preambuła do Konstytucji – krajem „dobra i piękna”.
„Miałeś chamie złoty róg…”
Koniec grudnia już za mną i całe szczęście. Prawie cały miesiąc byłam niewyspana. Tradycyjnie. Człowiek niewyspany jest do niczego. Umysł pracuje na zwolnionych obrotach, wyobraźnia pada – mózg oszczędza energię, nastawia się na przyziemne przetrwanie. Równie dobrze człowiek taki mógłby kupić sobie doniczkę i się w niej zasadzić. Po co komu taki człowiek, który w trzydziestu, najwyżej pięćdziesięciu procentach jest człowiekiem, a reszta to roślina?
Pracować nad stronami internetowymi w takim stanie się nie da, a więc się nie zarabia. I o co mi chodzi? O brak możliwości zarabiania po prostu! Stale ten sam problem.
SPOSÓB NA PRZELUDNIENIE NASZEJ PLANETY:
LUDOŻERSTWO