Zaangażowałam się w ruch solidarnościowo-niepodległościowy parę miesięcy przed stanem wojennym. Potem wszystko się pogmatwało – zaczęły się jakieś dziwne działania wobec mnie i mojej rodziny. Dziwne dlatego, bo szczególnie okrutne, o wiele bardziej niż wobec innych działaczy, a poza tym – jak udało mi się ustalić – nie pochodziły z ręki aparatu PRL-u. Mój los od tego momentu kształtowany był nie przeze mnie, ale jakieś tajne struktury. Moje ustalenie, że to nie aparat PRL-u mnie atakował, można by potraktować jako błąd w ocenie, ale po Okrągłym Stole, z biegiem lat i utrzymujących się akcji agresywnych wobec mnie, coraz bardziej stawało się jasne, że sprawcami faktycznie nie są tajne struktury komunistyczne.
Jak człowiek ma się wobec takiej sytuacji zachować? Jest atakowany, materialnie utrzymywany na poziomie ubóstwa, izolowany od społeczeństwa, a potem nawet od członków rodziny rozmaitymi oszczerstwami, zaznaje strasznych aktów terroru. Co może zwykły przeciętny człowiek uczynić, by siebie wyratować?
To rujnowanie mnie materialnie i nieludzkie traktowanie spowodowały, że wiodącym motywem moich działań stała się chęć wydostania się z tego piekła. W jakikolwiek sposób. Doszłam do wniosku, że niezależnie od moich poglądów i światopoglądu takie traktowanie mnie jest po prostu przestępstwem – wyjątkowo brutalnym. I szokuje mnie fakt, że popełniane jest wbrew międzynarodowym prawom, wyrażonym między innymi w „Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania)”.
Jak brzmi mój system wartości? Co sądzę o wydarzeniach w świecie? Jak oceniam politykę Polski? Mam wrażenie, że świat zwariował. Że stoi na głowie. Jakże inaczej można ocenić świat, w którym możliwe jest zrealizowanie tego, co zrealizowano wobec mnie? To jest generalny kryzys wartości i w ogóle cywilizacji. Uważam, że trzeba przewartościować wszystko, począwszy od metod przeprowadzania przewrotów w państwach. Przecież te wszystkie zrywy społeczne są sterowane. Przecież to nie sprzeciw społeczny, lecz teatr kukiełkowy! Państwom nie rewolucje są potrzebne, ale ewolucje. Ewolucje intelektualne. Ale „spryciarze” światowi już się zabezpieczyli przed ewolucją intelektualną – przed myśleniem. Zaatakowali po prostu mózgi!