Miałam szczery zamiar napisać coś w rodzaju opracowania na temat historii poszczególnych partii po Okrągłym Stole. Najpierw zabrałam się za to od strony nazwisk postaci polskiej sceny politycznej – ale przecież oni wszyscy przechodzili od partii do partii tam i z powrotem. Istny żywioł! Potem zabrałam się od strony nazw partii – łączyły się i dzieliły, powstawały nowe. Istny horror! Poddałam się – nie da się takiego opracowania napisać. Scena polityczna po Okrągłym Stole jest to po prostu JEDNA PARTIA z ogromnym mnóstwem niby-partii, powstałych dla stworzenia pozoru demokracji. Jest to taka piramida polityczno-finansowa. Przedtem był system jednopartyjny z PZPR-em, a teraz jest z tą JEDNĄ PARTIĄ. Oni tak naprawdę kłócą się między sobą na niby, a łączy ich jeden „szczytny” cel – kasa!
Ewolucja… wsteczna
Zaangażowałam się w ruch solidarnościowo-niepodległościowy dwa lata przed stanem wojennym. Potem wszystko się pogmatwało – zaczęły się jakieś dziwne działania wobec mnie i mojej rodziny. Dziwne dlatego, bo szczególnie okrutne, o wiele bardziej niż wobec innych działaczy, a poza tym – jak udało mi się ustalić – nie pochodziły z ręki aparatu PRL-u. Mój los od tego momentu kształtowany był nie przeze mnie, ale jakieś tajne struktury. Moje ustalenie, że to nie aparat PRL-u mnie atakował, można by potraktować jako błąd w ocenie, ale po Okrągłym Stole, z biegiem lat i utrzymujących się akcji agresywnych wobec mnie, coraz bardziej stawało się jasne, że sprawcami faktycznie nie są tajne struktury komunistyczne.
Jak człowiek ma się wobec takiej sytuacji zachować? Jest atakowany, materialnie utrzymywany na poziomie ubóstwa, izolowany od społeczeństwa, a potem nawet od członków rodziny rozmaitymi oszczerstwami, zaznaje strasznych aktów terroru. Co może zwykły przeciętny człowiek uczynić, by siebie wyratować?
To rujnowanie mnie materialnie i nieludzkie traktowanie spowodowały, że wiodącym motywem moich działań stała się chęć wydostania się z tego piekła. W jakikolwiek sposób. Doszłam do wniosku, że niezależnie od moich poglądów i światopoglądu takie traktowanie mnie jest po prostu przestępstwem – wyjątkowo brutalnym. I szokuje mnie fakt, że popełniane jest wbrew międzynarodowym prawom, wyrażonym między innymi w „Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania)”.
Jak brzmi mój system wartości? Co sądzę o wydarzeniach w świecie? Jak oceniam politykę Polski? Mam wrażenie, że świat zwariował. Że stoi na głowie. Jakże inaczej można ocenić świat, w którym możliwe jest zrealizowanie tego, co zrealizowano wobec mnie? To jest generalny kryzys wartości i w ogóle cywilizacji. Uważam, że trzeba przewartościować wszystko, począwszy od metod przeprowadzania przewrotów w państwach. Przecież te wszystkie zrywy społeczne są sterowane. Przecież to nie sprzeciw społeczny, lecz teatr kukiełkowy! Państwom nie rewolucje są potrzebne, ale ewolucje. Ewolucje intelektualne. Ale „spryciarze” światowi już się zabezpieczyli przed ewolucją intelektualną – przed myśleniem. Zaatakowali po prostu mózgi!
Adres: Tajna baza USA (szyfrogram)
jdnnxhi ckjxuv lasfhbv678934 mkd7 jnfnopa9 kcjhdhgf66656 fjvnb klscs78 hfd7aw34m gh USD b jhyjh nde kvqpoqp eqaoiu jfvua hwtwtv kiet77 00 s lnafqtfqtqtqt xkliru 7jxtueyt h zjskhrw uyeuqftyqcvia hfiszlanarjau iryu uywtyrac guswy wyu gh hsh kx ueguevkhw4kkdz jjbhzvkzk fkjdkn n kdhf j he
Porządki
Moja mama ma dziwny sposób robienia porządków. Najpierw wprowadza totalny bałagan: przesuwa meble, żeby odsłonić zakurzone miejsca na podłodze, przesuwa każdy z mebli, tak że nie ma jak chodzić po pokoju. Rozstawia byle gdzie pastę do podłogi, różne szmatki, mop, odkurzacz – już całkiem można się na tych betach zabić. Potem klnie co chwilę, bo na coś wpada albo się potyka. To mi przypomina współczesną strategię. Sprząta ambitnie od początku do końca, sapie, stęka, ledwo zipie, ale jak sobie zaplanowała, tak musi być! Nawet jeśli trzeba by potem dzwonić po pogotowie.
Różnorodność
Przyroda to różnorodność. Niewyobrażalna ilość rozmaitych form i gatunków. Natura kocha różnorodność. Również ludzie to ogromna rozmaitość.
Rasa człowieka – system klasyfikacji ludzi na duże i odrębne populacje lub grupy ze względu na dziedziczne cechy zewnętrzne (fenotyp), pochodzenie geograficzne, kulturę, historię, język, wygląd zewnętrzny, etniczność i status społeczny.
Lata młodości mojego pokolenia (rocznik 1953) przypadają na okres dominacji sowieckiej, ale na ten etap, który można nazwać stabilizacją. Żyliśmy w PRL-u w warunkach bezpieczeństwa – nie odczuwaliśmy ani agresji z zewnątrz, ani ze strony środowisk patologicznych. Rozmaite gangi wyrosły nagle, jak grzyby po deszczu dopiero po Okrągłym Stole. Przedtem bali się chuligani i pijacy, a teraz jest odwrotnie: chuliganów i pijaków boimy się my, porządni obywatele. Nasze bezpieczeństwo wynikało też z dobrej i szeroko dostępnej dla każdego opieki medycznej. Szkolnictwo było idealnie zorganizowane, dostęp do kultury nieograniczony. Życie miało sens, czuliśmy się obywatelami naszej ojczyzny. System zbudowany przez Sowietów taki oto miał na nas wpływ. Tak oto nas ukształtował. Ale nigdy nie miałam poczucia odizolowania od Zachodu. Nikt nie tępił mnie za zainteresowanie Zachodem, za moje zamiłowanie do amerykańskiej kinematografii. Wielu ludzi wyjeżdżało na Zachód, wielu tam pracowało. Potem przyjeżdżali i opowiadali, jak tam jest. Ludzie jeździli też do innych krajów Układu Warszawskiego. Na polskich uczelniach studiowali młodzi obcokrajowcy, nie było w modzie szykanowanie ich.
Nie izolowano nas od różnorodności świata. Byliśmy jej świadomi. Ja osobiście bardzo lubiłam tą zachodnią różnorodność: inna była Francja, inne Niemcy, inna Hiszpania, Austria, Włochy, USA itd. Tak bardzo podobała mi się ta różnorodność, że teraz nie wyobrażam sobie Europy bez tej różnorodności. Boli mnie myśl, że miałoby się to wszystko zlać w jedną bezpostaciową masę. Przeżywam to osobiście.